Dziennik takiej_ja - LMB 01
ŚRODA 30.IX.09.
Dzisiaj wstalismy po 6-tej, myslałam, że to po conajmniej 4-tej... spać mi się chciało strasznie, no gdyby nie ta kawusia i Misiek z ta kawusią to powiedziałabym:
- pomyłka itp.
Na szybkiego kanapeczki zrobiłam i kawusię rzopuszczalna z mleczkiem w termosik bo przy takiej gorącej kawusi to dzionek inaczej mija na budowie
Nu i rusztowania -składanie i kładzenie desek i zabawa z rynnami...
Łapanie poziomu i potem spadek nie zaduży ale spadek -zeby do sputu leciało...
Haki do sznurka i wkręcanie wkrętarką wkrętów w haki
Naskaklismy się oboje, a zwłaszcza Misiek po tych rusztowaniach...
Dzisiaj tak jak wczoraj juz czuć tę jesień... To nie te cieplutkie dni.
No i właśnie dzieisejszego dnia zabrakło nam 4 haków aby zawiesić rynnę.
Cały prawie domek orynnowaliśmy i dokończyliśmy daszek - kontrłaty i membrany akulusiek i łaty, nad wejściem do domku
Tylko niecałe 4 łaty
Kurcze ubrana byłam w kurtkę i bluzę i koszulkę i było mi ot tak niby ciepło, ale ... jakoś zimno i kichałam Ale skoro Misiek miał ubrane dwie bluzki -to było chłodno Cieplej było, gdy wyjrzało czasami słonko zza chmur...
Muszę przyznać się do jednego...
ulżyło mi, gdy Misiek przywiózł kawałek blachodachówki od Pana ze sklepu i stwierdziłam, że to jednak ten kolor... A gdy zobaczyłam obróbke na pasie rynnowym i rynny - to powiedziałam do Miśka:
- wiesz co... będzie super... podoba mi się teraz..te kominy pasują i te rynny i ta obróbka... i ten kawałek blachy co położyłeś
Grunt, że nie padało...
Dzięki kobietki za życzenie pogody i słonka
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia