Zyziowy dziennik drewnianej chatki
Działka była już przyklepana. I co ważniejsze, namówilimy naszych sšsiadów i przyjaciół, którzy również poszukiwali działki, na zakup sšsiedniej. W ten sposób wyprowadzajšc się zabierzemy z sobš wszystko, co lubimy, łšcznie z sšsiadami. Nasza działka ma 707 m, jest prawie idealnie prostokštna, 21,5 x 32,9 m. Developer był tylko porednikiem, który od włacicieli dostał pełnomocnictwo w sprawie sprzedaży. Właciciele, jak się póniej dowiedzielimy, bracia sołtysa, zażšdali najpierw zapłaty w gotówce, bo jako im się nie widziały pienišdze z banku, u którego zacišgnęlimy kredyt. Po kilku tygodniach jednak doszlimy do porozumienia, bank zapłacił, a my zostalimy wpisani w księdze wieczystej jako właciciele. I już, jestemy jednš nogš na włociach, bo drugš będziemy za jakie 20 lat, po spłacie kredytu. Decyzja o zapisie w księdze wieczystej uprawomocniła się jeszcze w grudniu, w zwišzku z czym w styczniu 2006 po raz pierwszy zapłacilimy podatek od nieruchomoci. W przeliczeniu niecałe 5 złotych. Wysłanie zeznania podatkowego listem poleconym kosztowało niewiele mniej.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia