Zyziowy dziennik drewnianej chatki
Nie dajš mi spać ci archeolodzy. Wczoraj dzwoniłam do naszego developera, ale główny koordynator gdzie wybył na tydzień, przytomnie pozostawiajšc komórkę swojemu zastępcy. Dowiedziałam się, że z archeologowie sš zamówieni, bo nieopodal nasz developer buduje szeregówki. Najlepiej to byłoby się zwrócić bezporednio do "skorupkarzy" jak już tam będš i poprosić grzecznie... Tylko nie wiadomo kiedy będš, bo na razie to nie da się w tę zamarzniętš ziemię wbić nic. Dałam sobie spokój, poczekam aż będzie cieplej.
Druga sprawa to proba developera, o wybranie podłóg żeby można było zrobić jaki kosztorys. I tu jestem w kropce, bo nie wiem jakie. Teraz mieszkamy w domku, w którym pełno jest płytek. Płytek chcę jak najmniej, bo nasza młodsza latorol parę razy zaliczyła glebę w taki sposób, że czym prędzej do szpitala na rentgen zapychalimy, czy czaszka nie pęknięta. A podłogi to mogę myć tylko pónym wieczorem, jak już pi. Z tego powodu płytek jak najmniej - tylko w kuchni, łazience, spiżarce i kawałek w korytarzu przy wejciu. Na górze w pokojach dzieci widzę korek. Klejony oczywicie, bo podłogi pływajšce w papierowym domku ze zrozumiałych względów odpadajš. Ze względów akustycznych, rzecz jasna. Nie wiem co w sypialni. Jedno jest pewne, dywan odpada. Nie znoszę dywanów całopowierzchniowych.
Na dole - nie mam zielonego pojęcia. Widzi mi się hevea ze względu na cenę i właciwoci, ale nie spotkałam jeszcze nikogo, kto miałby takš podłogę. Słabo szukam jako. Chciałabym podłogi, które nie będš się nadawały po dwóch latach do wymiany. No i podłogi, na których nie widać każdego psiego kłaka, bo dwa razy do roku wymiatam codziennie z każdego kšta pół psa. Siedzę i mylę i już głupieję. Za jakie dwie godziny przejedzie księgowa po papierzyska, bo pełnia sezonu podatkowego i powinnam przekazać wszystko żeby się stosownie przyznać do winy i zapłacić fiskusowi haracz za to, że nie leniuchuję. A ja co? Zamiast szykować papierzyska, siedzę i dumam.
Jeszcze nawet łyżkš nie grzebnęlimy na działce, nawet butem grudki nie posunęłam a ja już w jakie depresje przedbudowlane popadam...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia