~dom anny
Wracam jeszcze do tego spotkania.
Sprawa rowu chwilowo padła, bo Pan z Urzędu przestał odpowiadać na pytania. Ja podtrzymałam swoje stanowisko - tylko wiarygodny dokument - nic innego nie zmusi mnie do działania.
A kargul przeżywał katusze - wszystko wymykało mu się z rąk.
Już chyba wiedział, że z rowem mu się nie uda, zwrócił się więc do mojego sąsiada z prawej, czy ten sprawdził dlaczego dom jest tak blisko ogrodzenia - Tu na pewno nie ma 4 metrów...sąsiad nie sprawdził a ja się nie odzywałam, czekając aż to samo pytanie zada mi ktoś inny.... kargula musiałam zwyczajnie zlekceważyć, bo tyle agresji było w tym starym człowieku, że byłam przerażona
- a dlaczego ta ściana nie ma okien???
- a dlaczego tablica jest tak powieszona, że on z drogi nie widzi kto jest kierownikiem budowy? bo wszystkiemu winien kierownik ( czytaj- nie wiadomo na kogo napisać donos)
- a dlaczego on nie dostał zawiadomienia o mojej budowie - między nami jest 6 metrowa droga!!!!!!!
- a dlaczego sąsiad nie dostał zawiadomienia.....
- a dlaczego droga jest tak zniszczona ...
- a on życzy sobie, żebym tę drogę już teraz - naprawiała
- a on ma szambo i woda wypiera to szambo do góry i jak byłyby rowy na naszych działkach to tam za drogą na jego działce możne nie wypierałoby szamba...
- a on chce aby teraz zrobiono aktualne mapy z rowami... jakieś mapy z lat 70 tych czy 80 -tych bez rowów - jego nie interesują....
Moi sąsiedzi z prawej byli z każdą chwilą coraz bardziej po mojej stronie.
Pan z Urzędu powiedział, że wszystkie inne sprawy - jego nie dotyczą.....
Żona sąsiada z prawej zaprosiła się na parapetówkę a mój kargul jakby zmalał, zapalił kolejnego papierosa - pan po 80 -tce i powiedział odchodząc
- no .....ja tu chyba już nikomu nie jestem potrzebny.....
Poszedł do domu obmyślać gdzie powinien napisać kolejny donos aby mi przy......łożyć.
Sprawdzałam potem w przepisach, chociaż to jakby nie moja sprawa te zawiadomienia. Otóż jeżeli budowa domu jest zaplanowana zgodnie z prawem budowlanym, nie narusza niczyich praw, urząd nie ma obowiązku zawiadamiać sąsiadów.
Jest przepis, mam wiedzę - reszta to sprawa Urzędu. Nie boję się o to bo jak pamiętam Pani z Urzędu zrobiła na mnie wrażenie - raczej za dokładnej - jeżeli chodzi o wykonywanie swoich obowiązków - niż odwrotnie.
Urząd w swoim majestacie ale jakby przygaszony pojechał do Gminy szukać map które coś zdecydują. Kargul poszedł do domu, sąsiedzi jak wspomniałam zaprosili się na parapetówkę, a ja - kłębek nerwów - poczułam jak potwornie zmarzłam przez te półtorej godziny.
Od 4 dni nie mogę złapać kontaktu z geodetą który robił mapę podkładową pod projekt. Muszę - dziesiąty raz zadać mu pytanie - czy na pewno zrobił wszystko żebym ja nie miała kłopotów. I będę chyba chciała od niego jakieś oświadczenie? - nie wiem jak mogłoby to wyglądać ale chyba będę chciała.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia