Zyziowy dziennik drewnianej chatki
Chwilę nie pisałam, bo nic się nie działo. Beton dojrzewa, szalunki już zniknęły, nasz domek "się robi" w fabryce - wycinajš go. Za jakie dwa tygodnie już powinien stać... W tym tygodniu wkroczy geodeta, naniesie nasz przyszły dom na mapy katastralne. Niby powinno się nanosić po osišgnięciu okrelonej wysokoci budynku, ale w naszym przypadku jest to trochę kłopotliwe, bo jednego dnia sš fundamenty a następnego już stoi cały budynek. Ot, przepisy nie biorš pod uwagę nowych technologii... Budynek musi być naniesiony na mapie jak najszybciej ze względu na hipotekę.
Nadal rozważamy kwestię studni wierconej - koszt nas przeraził, bo wychodzi na jakie 145 000 złotych. Okazuje się, że musimy wiercić jakie 35 metrów - to dlatego takie koszty. Druga możliwoć to zakopanie zbiornika na wodę deszczowš i odprowadzenie wody z dachu. Koszt operacji 3/4 tego, co studnia, ale... nie ma gwarancji, że woda będzie zawsze. Kolejne utrudnienie to widmo ponownego wkroczenia archeologów, bo przecież kopania będzie co niemiara... Brrr....
Cały czas się zastanawiamy. Woda wodocišgowa w naszym regionie jest nieziemsko droga, więc podlewanie ogrodu z wodocišgu jest ... kosztowne
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia