PELIKAN - dziennik budowy Kaji
Cześć mam na imie Kaja i biorąc z innych przykład postanowiłam pisać dziennik budowy. Jeszce tego nie robiłam ale zawsze musi być ten pierwszy raz :)
Jeśli ma być wszystko od początku to może cofnę się do października 2006r. Powoli rozglądałam się za jakimś małym mieszkankiem do kupienia. Aż tu niespodziewanie wszystko zaczęło się od spontanicznie kupionego katalogu z projektami domków, pomyślałam - przecież marzenia nic nie kosztują no może 10 zł, bo taka była cena katalogu , tak przejrzałam i odłożyłam na biurko. Fartownie się złożyło, że w ciągu kilku dni przyjechała moja ukochana mama na urlop do Polski. Gdy zobaczyła mój zakup powiedziała: żadnego mieszkania w bloku mamy przecież ładną działkę - budujemy dom! Nie powiem żebym się tym zmartwiła.
Musiała to być nieduża porterówka może z małym poddaszem użytkowym no i oczywiście garaż. Po przejrzeniu tysiąca projektów i ciężkich próbach wyboru tego właściwego wymarzonego domku, w lutym 2007r., wybrałam PELIKANA. Jako jeden z nielicznych wydawał się pasować do wytycznych, które postawiła mama (sponsorka niemalże całego obiektu). No i wtedy zaczął się mały koszmar;) mapki, starostwo, gmina, zezwolenia, pozwolenia, warunki, papierki (dokumenty) i wszystkie inne formalności. Problem jeszcze był z murarzami, ale i to udało się załatwić, oczywiście to sprawka Roberta – dziękuję skarbie.
Uff udało się, pozwolenie na budowę już mam, teraz tylko się ma uprawomocnić i już kopiemy fundamenty planowane na koniec maja
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia