dziennik walki o piękny ogród ;-)
Powoli dochodzę do siebie po piątkowej załamce.
"Pany na budowie" skończyły montować przęsła ogrodzeniowe, furtkę, bramę i balustradę przy schodach.
Zgroza i czarna rozpacz ogarnęły najpierw mnie, a następnie mojego Męża - próbował mnie pocieszyć ale mu przeszło gdy ujrzał to dzieło na własne oczy
1. Sztachety nie oheblowane, nie oszlifowane, zarówno górą jak i dołem krzywo poprzycinane (sinusoidą jadą...), z ubytkami po sękach, kilka zwichrowanych, na większości żywica przebija przez farbę.
2. W słupkach ogrodzeniowych dziury po próbach wiercenia - widać panowie nie mogli sobie trafić...
3. Furtka wygląda jak wrota do stodoły - nie mówię tu o wielkości lecz o jakości wykonania. Klamka jest paskudna (brzydsza chyba ciężko znaleźć) a w dodatku wykonano zamykanie furtki na kluczyk, zamiast elektrozaczepu pod domofon..
4. Brama - skopana na maksa. Nie dość że jest za wysoko (na zupełnie innej wysokości niż furtka) i w inny sposób niż w furtce są przymocowane sztachety, to jeszcze jest stanowczo za daleko od słupków ogrodzeniowych.
5. Dodatkowe atrakcje: dziury w słupkach (po montowaniu przęseł) zapaćkane byle jak tynkiem, słupki częściowo pochlapane farbą, podobnie jak czapy z piaskowca na murku oporowym (widać odchodziło malowanie sztachet położonych na naszych murkach), silikonowanie balustrady przy wejściu jest zrobione w taki sposób że ludzkie słowo tego nie opisze. Majstersztyk po prostu.
"Fachowcy" mieli jeszcze instalować napęd do bramy - ale jeśli ma to być zrobione tak, jak pozostały zakres prac to my juz panom podziekujemy.
Jutro czeka mnie rozmowa z "fachowcami". Na oczy ich już widzieć nie chcę. Zamierzam obciąć im wynagrodzenie - o koszt napędu wraz z montażem oraz nowych sztachet i farby do ich pomalowania. naprawde, żeby tak skopać robotę to trzeba być niezwykle utalentowanym...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia