Powrót do korzeni czyli buduję Planetę 2
Zaczynam od małego pomieszczonka, kuchni roboczej. Przeszlifowałam papierkiem 100-tką ściany i sufit, łoo matko, jak mnie ramiona w nocy bolały! Ułożyć się nie mogłam. Wzrostu mam nie za dużo i z drabinki 5-cio stopniowej sięgałam packą na pół metra dookoła, wszystko sypało się na moją głowę ciągła wspinaczka po drabinie też w nocy dała się odczuć Potem poprawki po tynkarzach - wszystkie rogi, kanty, obróbka drzwi i okna wymagały dopieszczenia. Pod ręką znalazł się klej do glazury więc nim równałam - po wyschnięciu wygląda podobnie do tynku Potem znów drobne szlifowanko i wreszcie będzie można malować
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia