Wielki Podrzutek Jagny
We czwartek ściany są prawie gotowe. W piątek znowu jadę na działkę. Jest zimno jak diabli. Mój trzyletni synek jest ze mną. Pies też. Ekipa kręci się jak w ukropie. Robią nadproża. Chodzę po salonie, kuchni, pokojach dzieci a moje dziecko biega z „górki na pazurki” po drewnianej pochylni zbudowanej dla taczki, biega między drewnianymi rusztowaniami, przysiada na wolnych bloczkach, ja co jakiś czas go ganiam, za nami gania pies a Ekipa jest kulturalna i wyrozumiała, omija nas zręcznie i nie klnie, ale pewnie maja gdzieś takich Inwestorów. Potem moje maleństwo odkrywa górę piasku i w swojej ślicznej jasnej kurteczce wspina się na szczyt i zjeżdża na brzuchu. Już mam ochotę dopełnić obowiązku pedagogicznego i ryknąć na szczeniaka, kiedy szczeniak woła: „Mama, patrz na mnie przez okno!” ….przez OKNO! Zapominam o jasnej kurteczce, zapominam o nieprzespanych nocach, bólach porodowych, zielonych ludzikach i wrzaskach w przedszkolu…Oto moje dziecko z prostotą i szczerością trzyletniego rozumku, uświadamia mi cudowną prawdę – mam swoje OKNO!. A nawet mam ich z dziesięć!!! Patrzę więc przez okno a moje szczęście zjeżdża dalej. Potem się też turla w dół a ja z matczyną dumą wyglądam i wyglądam…
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia