Wielki Podrzutek Jagny
13 stycznia 2005
Taras zadaszony.
Jadę na działkę, żeby zobaczyć końcowy efekt zadaszenia tarasu. Efekt „przedkońcowy”, czyli więźba nad tarasem, wyglądał dość spektakularnie. Byłam przerażona. Teraz jest już równiutko, a chłopaki kończą przybijać papę. Biegam dookoła tarasu i oceniam ze wszystkich stron. Jest super! Jak pożyczę od kogoś cyfrówkę to wkleję zdjęcia, bo opisać to raczej trudno, ale spróbuję: jest to zadaszenie kopertowe, czyli tak jakby bliźniacza część dachu nad sypialnią (obok tarasu). Podoba mi się. Jestem zadowolona. Staję sobie pod zadaszeniem i jest mi byczo. Lubię zadaszone tarasy. Pasjami. Część Ekipy siedzi na górze i przybija papę. Ich zabezpieczenie to lina, którą są przewiązani, ale i tak co chwila zsuwają się malowniczo po pół metra i bardzo ich to bawi. Na dole gra radio i cieszą się szczególnie, kiedy Robert Gawliński zaczyna śpiewać „Lecę bo chcę...!” Wtórują mu wisząc przy samej krawędzi dachu. Niezły ubaw
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia