Wielki Podrzutek Jagny
Mój mąż ma nową miłość. Nie chodzi o kochankę (...mam nadzieję). Chodzi o latanie. Od dwóch dni lata motolotnią. Oczywiście nie sam, choćby z tego powodu, że nie posiadamy wśród licznych drobiazgów motolotni, ale lata nasz znajomy i przedwczoraj zafundował mojemu mężowi lot w duecie. Ja jestem w domu i mam przeczucie, że mu się spodoba. Mężowi latanie, a nie Mąż znajomemu, oczywiście. W pewnym momencie Mąż wysyła mi sms-a „Wyjrzyj przez okno w kuchni”, ale niestety sms-a nie odbieram, bo jestem zajęta gadaniem przez drugi telefon z koleżanką i nie zwracam uwagi na pipanie komórki. W ten sposób pozbawiam się widoku dyndających nóg mojego Męża nad naszym domem. Ale nie martwię się, bo sądząc po jego zafascynowaniu nowym sportem będę miała okazję jeszcze to nadrobić. Na przykład dzisiaj jedziemy na działkę, ja oczywiście z nadzieją, że dopadnę jakieś brzózki i wreszcie będę mogła je sobie przywłaszczyć a mój Mąż z panem Motolotnią idą w pole, zakładają takie śmieszne gacie, hełmy, w których wyglądają jak Gustlik i Janek i biegają sobie. Biegną w jedną stronę warcząc silnikiem, za nimi unosi się takie duże prześcieradło, potem dopada ich mój pies, oni się zatrzymują, coś tam dłubią, odpędzają psa i po chwili biegną w drugą stronę. Znowu pies, znowu się zatrzymują (ale to nie przez psa, coś tam im nie wychodzi) dłubią i znów biegną sobie dalej. Nudne to latanie. Mój Młodszy Syn (lat 3 i pół) patrzy na to wszystko i po jakimś czasie stwierdza „Jakby był jeden pan, to by się udało” Jestem w szoku! Mój Młodszy Syn w poprzednim wcieleniu był Motolotniarzem! Patrzymy jeszcze przez chwilę jak dorośli faceci biegają po polu w te i z powrotem w śmiesznych gaciach i hełmach Czterech Pancernych i w końcu jedziemy do domu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia