Wielki Podrzutek Jagny
Postanawiam myśleć pozytywnie. Pan z Banku obiecuje, że decyzja będzie szybko. No więc już trzeba myśleć o konkretach. O kuchni. O wiatrołapie. O obniżonych sufitach. O zlewie..... Jakoś tak do tej pory rozmowy toczyły się leniwie i ustaliliśmy, że kuchnia, która stanowi jedną całość otwartej aż do więźby całości salonowo – kuchenno – jadalnianej, musi mieć obniżony sufit. I będzie miała jakby dach, pod kątem, dach pokryty tym samym co dach na domu. Jak w knajpie. Ale teraz ma być decyzja, więc trzeba podjąć nasze decyzje, te budowlane. Jakoś przestaje mi się podobać pomysł z dachem nad kuchnią. Nie wiem jaki inny pomysł mi się podoba...Aaaaaa! A decyzja tuż tuż! Czy oni muszą tak szybko decydować?!
Wyspa w kuchni. Ale czy na pewno? No bo przecież muszę wiedzieć gdzie będzie zlew, żeby mnie hydraulik nie utłukł, jak mu powiem, że „ Wie pan, bo...hi hi hi....ja się rozmyśliłam i...hi hi hi...tę rurkę to musi pan...hi hi hi....wykuć w innym miejscu...”
Zaczynam nienawidzić słowa DECYZJA. Mój Mąż wraca do domu przed wieczorem. On już dzisiaj zrobił swoje. Nie chce mnie słuchać. Mnie i moich kryzysów decyzyjnych. Mówi, że jeszcze mamy czas. Jak to czas? Przecież de-cyz-ja!
Na dodatek dzwoni pan od pompy i mówi, że być może uda się wejść do nas z robotą wcześniej, już w drugim tygodniu sierpnia! Czy on nie ma litości? Dlaczego on mnie stresuje? Przecież czekamy na decyzję a jemu się pompy chce montować i to na dodatek we wcześniejszym terminie. A tak go lubiłam... I na tym może zakończę moje Pozytywne Myślenie...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia