Wielki Podrzutek Jagny
Zgrzyt pierwszy: Szef Ekipy się zbiesił. Od czasu wstawienia okien, widzimy, że nasze cudne, narożne okno będzie jeszcze bardziej cudne, jeżeli skuje się trochę rogi ścian. Zgłaszamy się z tym do Szefa Ekipy. Ten stwierdza, że nie będzie ułatwiał pracy tynkarzom…(???!!!!) Mój Mąż, jak ma to w charakterze, od razu dziękuje mu bardzo za pomoc i się obraża. A tu jeszcze ma być domurowana ścianka przy drzwiach wejściowych, bo miały być dwuskrzydłowe, ale ja się uparłam przy szafie w wiatrołapie, więc będą jednoskrzydłowe i otwór jest za duży. Wszystko jasne. Kto nam teraz domuruje ściankę? Mąż od razu wpada na genialny pomysł, że zrobi to ekipa, a raczej szczątek ekipy w postaci jednego murarza, który to budował dom naszemu Sąsiadowi z Kopytem. Murarz jest miejscowy, chętny do pracy. Ale ja sobie przypominam, że ekipa Sąsiada długo stawiała dom, bo głównie piła. Ale u nas nie trzeba już stawiać całego domu. Ile można stawiać kilkanaście bloczków? Da się upić w tym czasie? He, he, że się da, to ja wiem, że tak, ale czy na tyle, żeby ostatnie bloczki stały już pod wdzięcznym kątem? Może da, chłopak radę. Jak da, to jeszcze może garaż postawi? A ściany przy oknie skuwa Mój Mąż z Panem Elektrykiem do pomocy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia