Wielki Podrzutek Jagny
Mam katar. Mój komputer coś dzisiaj szwankuje. Pewnie też ma katar. Ale obiecałam zdjęcia a Alfreda jeszcze mi każe pisać o emocjach. Jakie ma emocje człowiek co ma katar…?
Tak jak sobie myślę, to grubsza sprawa wygląda tak:
Jak czytałam sobie dzienniki, to wydawało mi się, że takie dłubanie, docieranie, ulepianie i skrobanie to jest to! Każdy centymetr ściany, podłogi, pomaleńku, jak ten archeolog z telewizji będę głaskać, upiększać… A tu co? Mój Mąż miał widocznie te same plany i na dodatek jest w o tyle lepszej sytuacji, że może być cały dzień na budowie a mnie przypadły te prozaiczne zajęcia: praca i dzieci. Praca – wiadomo – trzeba iść, zrobić co trzeba w określonych godzinach. Dzieci? Różni ludzie mają różne dzieci. Ja sama mam różne. Starszy Syn nie miałby nic przeciwko temu, gdybym wychodziła do pracy rano a potem budowała do nocy, bylebym mu dała święty spokój. Ale Młodszy Syn nie ma zamiaru budować i wymaga, żebym podzielała jego zainteresowania, czyli kredki, Teletubisie, ludziki z kasztanów itp… Tak więc na budowie działają chłopaki w składzie Mój Mąż, pan Stasio – wspaniały pomocnik, bezrobotny, bardzo pracowity i uczciwy, Starszy Brat Krzysia i Młodszy Brat Krzysia – ci już jak przystało na dzisiejszą młodzież robią wszystko, żeby nic nie robić i trzeba ich ciągle pilnować
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia