Wielki Podrzutek Jagny
Chwile grozy.
Wszystko idzie bardzo sprawnie. Prace ociepleniowe w środku zostały przerwane, firma Climakomfort (czy to brzmi jak kryptoreklama? Może i tak, ale ja nie zamierzam być krypto, oni naprawdę są wspaniali!) położyła podłogówkę i zaraz pojawili się panowie od miksokreta. Jestem sobie w pracy i nagle dostaję telefon od Mojego Męża.
- Słyszałaś co się stało?
- Słyszałam, ptasia grypa jest w Grecji.
- Nie o to chodzi – Mąż niecierpliwie – na działce!
- A wiem, przyjechała ekipa od wylewek – melduję z dumą.
- No właśnie. I okazuje się, że mamy skopane pierwsze wylewki. Jest różnica w poziomie…6 centymetrów!
6 centymetrów włóczki to jest nic. 6 centymetrów dżdżownicy to maleństwo. Ale 6 centymetrów na poziomie wylewek to istny Mont Blanc! Czuję jak krew odpływa mi z twarzy. Całe szczęście mam okienko, bo gdybym miała lekcje to w sekundę zmasakrowałabym niewinne dzieci z pierwszej ławki ze złości i rozpaczy… Wiem co to oznacza: zrywanie wszystkiego, rurek od podłogówki, folii, styropianu, poprawianie wylewki, czekanie aż wyschnie i kładzenie wszystkiego od początku. Brzmi to całkiem prosto, ale wykonanie tego oznacza koszmarne przesunięcie w czasie, nie mówiąc o kosztach. Postanawiam więc w zamian zmasakrować szefa ekipy murarskiej, który robił wylewkę. To samo postanawia najwyraźniej Mój Mąż, bo dzwoni za chwilę i prosi, żebym pojechała z nim po południu na działkę, bo może przy mnie go nie zabije. Od razu wchodzę w rolę mediatora, pocieszam, że może nie będzie tak źle, że na pewno coś się da zrobić (palce mam podświadomie skrzyżowane i czuję jak wydłuża mi się nos…). Mój Mąż prawie płacze w słuchawkę:
- M. (Szef Miksokret) powiedział, że nic się nie da zrobić, że czegoś takiego to on jeszcze nie widział, trzeba będzie wszystko zrywać, nowe wylewki nie wyschną, musimy czekać ze wszystkim do wiosny….! Wprowadzimy się je-sie-nią!!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia