Wielki Podrzutek Jagny
Nie długo podziwiałam nowe talenty mojego małżonka, bo chłodno się zrobiło, więc poszłam do domu się ogrzać. Patrzę a tu w kominku ledwo co się już żarzy. Dokładam papieru, drewna i już za chwilę pojawia się ogień. Ale co zamknę szczelnie drzwi do kominka, to ogień przygasa. No to majstruję wajchą regulującą a tu zmian nie widać. Znowu uchylam drzwiczki i wtedy pali się aż miło. Na dodatek widzę, że kominek jest ustawiony za bardzo bokiem do ściany. Miał być lekko obrócony, żeby centralnie „buzią” na przyszły wypoczynek się kierować, ale jest obrócony za bardzo. Nie podoba mi się to. Idę po Męża i brutalnie odrywam go od zabawy w Operatora Koparki, żeby omówić sprawy kominkowe. Nie jest szczęśliwy, ale idzie. Patrzy na kominek i pyta:
- Kto to rozpalił?
- Ja! – mówię z dumą.
- To świetnie, bo my właśnie nie dokładaliśmy specjalnie, żeby można było popiół wybrać….
Nie słyszę nagany w jego głosie z zachwytu, że nie dokładali od późnej nocy a tu o czternastej dnia następnego jeszcze jest żar! No, ale trzeba sprawę braku regulacji i złego ustawienia omówić. Otwieram usta żeby zacząć, ale Mój Mąż mnie uprzedza:
- A i jeszcze musimy wydłużyć rurę z doprowadzeniem powietrza bo regulacja jest za słaba, no i trochę go obrócić, bo jest źle ustawiony, za bardzo do ściany.
I idzie z powrotem do swojej koparki. Może iść. Co to robi z człowieka dziesięć lat wspólnego życia….
No i coś mi się widzi, że już wiem co Mój Mąż chciałby na Gwiazdkę. Prawdziwą Koparkę!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia