Wielki Podrzutek Jagny
Hej... Pamiętacie mnie? Mnie tu wolno pisać, bo to mój dziennik. http://manu.dogomania.pl/emot/jaja.gif" rel="external nofollow">http://manu.dogomania.pl/emot/jaja.gif Być może ktoś tam sobie raz czy dwa zadał pytanie, czy ta Jagna to jeszcze żyje w ogóle. Żyję. A nie było mnie bo mi się rodzina powiększała ostatnio. Nie, nie rodziłam trzeciego dziecka przez kilka tygodni. To byłby rekordowy poród…. Chodzi o psa. Kiedy zaczynaliśmy budowę to ja już wtedy wiedziałam, że jak się tylko wprowadzimy to weźmiemy psa ze schroniska. Wydawało mi się, że mówiłam o tych planach Mojemu Mężowi, ale on jakoś chyba zapomniał, bo nic nie wiedział. I na dodatek nie bardzo chciał. Sprawa była jednak na tyle dla mnie ważna, że przecież nie mogłam odpuścić tylko dlatego, że mu moje marzenia jakoś szybko z głowy ulatują… I tak przekonywałam, prosiłam, tłumaczyłam, żądałam….i nic. W końcu straciłam cierpliwość i postawiłam na myślenie pozytywne. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodło. Moje myślenie pozytywne polegało na tym, że kompletnie pogrążyłam się w stronach internetowych przeróżnych schronisk, oglądałam, zadawałam pytania (naszą Gafinkę też pomęczyłam…http://manu.dogomania.pl/emot/Daje_kwiaty.gif" rel="external nofollow">http://manu.dogomania.pl/emot/Daje_kwiaty.gif ) starając się ignorować uwagi Mojego Męża, że coś tam…”Nie ma mowy”….czy tam….”Nie zgadzam się”….nie pamiętam….Nie ważne. Próbowałam też takich sztuczek, że zostawiałam na monitorze zdjęcie jakiejś schroniskowej bidy a potem wołałam Męża, żeby przyszedł, bo coś mu muszę powiedzieć, albo pokazać. Niestety szybko zorientował się o co chodzi, zrobił się czujny i kiedy go wołałam siedząc w okolicy komputera, on mnie wypytywał czego chcę nawet nie ruszając się z miejsca.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia