Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    354
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    872

Wielki Podrzutek Jagny


Jagna

638 wyświetleń

Obiad spożywany na tarasie jest również tym o czym się marzyło. Tylko w tych marzeniach nie pamiętam os. Były? Bo teraz bywają. Przez te małe, złośliwe (trzy mnie udziabały) jędze, niestety zdarzało się, że w obawie przed wypadkiem – szczególnie po pewnej informacji podanej jakiś czas w prasie - rejterowaliśmy do domu. Ale taras spełnił wszystkie swoje obietnice….ale o tym zaraz, bo jesteśmy przy obiedzie, czyli jest godzina….powiedzmy 17-sta (my późno jadamy) Robi się troszkę chłodniej i ja znowu zaczynam myśleć o ogrodzie. W upały trzeba było podlewać. Przed upałami jak nie padało jakiś czas a roślinki były młode też trzeba było podlewać. Zraszacze są, ale nie wszędzie i oczywiście akurat tam gdzie nasadzałam drzewka i krzaki – nie sięgają. No więc zakupiliśmy profesjonalny, piękny, żółty wąż na profesjonalnym, pięknym, już nie żółtym bębnie i mój mąż systematycznie wieczorami podlewał. Wychodził ubrany w jasne szorty, białą koszulkę i jasne skarpetki i wracał ubrany w jasne szorty, białą koszulkę i jasne skarpetki. Któregoś wieczoru był nieobecny i ja postanowiłam podlać. Cóż może być skomplikowanego w podlewaniu?! …..Po godzinie wróciłam do domu. Byłam przemoczona, zabłocona od włosów do butów, skarpetki mogłam wycisnąć, a spodnie z czarnych zrobiły się szaro-brązowe i ważyły chyba z osiem kilo, ja spocona i wycieńczona. Walczyłam z prawdziwym WĘŻEM! To żółte stworzenie żyło! Rzucało się podstępnie, owijało wokół mnie, sikało wodą zupełnie nie tam gdzie ja bym chciała i czasem całkiem znienacka (no dobra, zdarzało mi się niechcący nacisnąć na spust „pistoletu” próbując właśnie wyplątać się ze zwoi tego potwora...) Walczyłam o życie. To monstrum wpychało mnie w obłocone kałuże, samo się w tym taplało a potem owijało mi wokół szyi, pasa i nóg….Koszmar! Ale przeżyłam. Następnym razem w pewien ciepły, suchy wieczór objawiłam się światu ubrana w kalosze, sztormiak z kapturem i gumowe rękawice. Byłam gotowa stawić czoła Wężowi. Moje rośliny mnie potrzebowały!

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...