Wielki Podrzutek Jagny
I te bębny stoją na środku hali. Ślicznotka. Tylko chwilkę jest samotna i cicha. Już po chwili grill skwierczy, chłopaki, czyli Gwoździk i Bębniarz, których natychmiast połączyła perkusyjna chemia, na cały regulator grają (Gwoździk Junior przywiózł gitarę i gra razem z nimi, ku zdumieniu Gwoździka Seniora) a ja z Panią Gwoździkową chodzimy po działce i oglądamy z czułością każdy krzaczek, cmokając i wzdychając. Ja świetnie rozumiem wszystko co mi Pani Gwoździkowa tłumaczy, co rośnie i dlaczego i jak to będzie wyglądało. Jestem zachwycona pieńkami wierzby, które zostały pocięte na kawałki W Zupełnie Innym Celu, złożone w fabryce na stosie…. A następnie przetransportowane kurcgalopkiem z powrotem na działkę, bo puściły (tak, te pocięte i poskładane na kupie kawałki drewna!) nowe pędy. Pani Gwoździkowa musi być moja zagubioną w szpitalu siostrą, bo ona też nie jest w stanie przejść obojętnie obok jakiejkolwiek formy życia. Niech rośnie, niech się wije… Inny Cel musi poczekać….
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia