Wielki Podrzutek Jagny
Fajnie jest mieć faceta w domu. Co prawda, poza względami damsko-męskimi…znaczy, uczuciowym, oczywiście… jakoś tak nie miałam problemu z mieszkaniem samej przez dwa lata i nawet bawiły mnie pytania: „I ty się nie boisz?!” „I jak ty sobie radzisz?” Nie, nie bałam się. Jakoś radziłam. W kwestii bania, to zdarzało się, że zostawiałam drzwi niezabezpieczone na noc. Wystarczyło nacisnąć klamkę i wejść. Ale już tak nie robię. Kiedy chwalę się tym faktem Bębniarzowi, chcąc w ten sposób ukazać mu uroki mieszkania na sielankowej, spokojnej, bezpiecznej wsi, ten patrzy na mnie przeciągle i bardzo grzecznie prosi, żebym jednak łaskawie zamykała drzwi na noc. Mam dziwne wrażenie, że w czasie wypowiadania tej prośby, na jego skroni przybywają ze dwa siwe włosy… Albo mi się wydaje, bo on ma skronie prawie wygolone… Natomiast co do radzenia sobie, to nawet byłam zahasana ideą, że mogę sobie sama coś naprawić, przykręcić, albo przestawić. Jak na złość nic się nie chciało zepsuć (poza pompą do wody, ale to w innym odcinku), przykręcić sobie przykręcałam raz dziennie wieszak na kurtki, który ciągle spadał, a w sypialni powiesiłam sobie suszone kwiatki. Powiesiłam je na takich dwóch białych wystających kablach, co mnie wkurzały takie wiszące. Na szczęście ładnie się wyginały i dawały formować, więc je sobie zawinęłam wokół kwiatków i było ładnie. Jak Bębniarz to zobaczył to chyba mu się aż tak bardzo nie spodobało, bo poprosił, żebym tego więcej nie dotykała a on założy mi śliczne kinkiety. Potem się poprawił, że może nie śliczne, ale przynajmniej będą świecić i nie będą groziły porażeniem prądem, bo on takie ma i przywiezie. No i przywozi i zakłada. Ponieważ on z tych technicznie utalentowanych, więc zajmuje mu to z osiem setnych sekundy i zaraz mogę obejrzeć dzieło.
- I teraz zobacz – mówi z dumą – Możesz sobie zapalić i czytać… - tu zapala kinkiet po mojej stronie łóżka – A u mnie ciemno!
Ja tam u niego widzę jasno, bo światła to daje sporo.
- Albo ja sobie czytam – gasi mój i zapala swój, co oczywiście powoduje, że znowu jasno się robi na całym łóżku – A u ciebie ciemno i możesz spać!
Kiwam głową i jestem zachwycona. To nic, że nie widzę, żadnego ciemno. Moja stara lampka z rozwalonym koszem może iść na zasłużoną emeryturę a ja jestem szczęśliwa, że za sprawą mojego Bębniarza coś się znowu zmieniło. W domu też.
Wieszak na kurtki zostaje potraktowany dodatkowymi drewnianymi kołkami, które wystrugane włażą w dziury w ścianie i dopiero w te klocki wkręca się śruby… Że ja na to nie wpadłam…
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia