Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    354
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    885

Wielki Podrzutek Jagny


Jagna

558 wyświetleń

Ogród

 

Gdzieś jest. Początkowo nie kosiłam, bo nie wiedziałam co będzie dalej i nie miałam weny. To „początkowo” to dwa lata. Jesienią bujne miskanty i resztki chwastów zostały zmiażdżone wiatrem i deszczami, więc wiosną wyglądało to jakby ktoś poukładał suche połacie siana. Przez zimę opowiadałam Bębniarzowi, że mam śliczny ogród i wiosną zobaczy. Ale nie zobaczył z powodów wyżej wymienionych. Postanawiam odsłaniać po kawałku uroki mojej bajki. Wyrywam chwasty z pobasenowej grządki. Efekt jest. Bębniarz zaczyna coś wspominać o koszeniu. Godzę się, ale pod warunkiem, że zrobię to sama, bo tylko ja wiem gdzie nieśmiało kiełkują róże, gdzie schowały się perukowce a gdzie walczą wierzby… PB pomaga mi więc tylko w kwestii odpalenia kosiarki i ruszam do roboty.

 

Jakby tak ktoś spojrzał tego popołudnia na nas to by sobie nieźle pomyślał: tu baba, spocona i zziajana lata z kosiarką a facet siedzi na tarasie i czyta książkę. Tylko ja widzę jak on co jakiś czas zerka na mnie i na to co robię. Nic nie mówi. I to najmądrzejsza rzecz, jaką może zrobić, bo to mądry facet jest. A ja koszę między krzaczkami, kwiatkami i niewidzialnymi grządkami. Po godzinie, zadowolona z siebie gaszę kosiarkę. Wtedy Bębniarz podnosi się z leżaka, z wyżyn tarasu patrzy na moje dzieło i pyta:

 

- Te esyfloresy to efekt zamierzony, czy mogę to jakoś wyrównać? A przynajmniej wykosić te wysepki, w których widać jasno, że NIC nie rośnie?

 

Mam siłę tylko kiwnąć głową i wlokę się do domu. Bo ja tylko chciałam zobaczyć co gdzie i jak urosło i co chwila mi się przypominało nowe miejsce, więc jechałam tam z kosiarką…

 

Po kilku dniach i kolejnych podejściach z kosiarką, widać niemal wszystko. Jak dla mnie jest ślicznie.

 

Stoimy na tarasie i czekam na werdykt Bębniarza. On przygląda się wszystkiemu i po chwili pyta niepewnie:

 

- A koncepcję to ty właściwie jaką tu miałaś? Bo ja żadnej jakoś nie mogę wyczaić…

 

I nic dziwnego. Bo żadnej nie było. Wszystko rośnie tam gdzie mi się wydawało, że jest pusto.

 

Teraz to i tak nie ma znaczenia. Po kilku tygodniach, kiedy nadchodzi kolejny termin koszenia, mój ex zabiera mi kosiarkę. Teraz jemu jest potrzebna. Jest mu potrzebna od dwóch miesięcy więc znowu mam nietypowy ogród. Pełen ostów, pokrzyw i morza miskantów. Nowej kosiarki nie kupujemy z powodów, które niebawem opiszę…

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...