Wielki Podrzutek Jagny
Tak więc te działki nasze-nie nasze są dwie. Nas do podziału też jest dwoje, więc sprawa jest prosta: dzielimy się tak, że jedno będzie miało przepisaną na siebie jedną a drugie drugą. Para znajomych, jak pisałam, i ich uczciwość nie zawodzą. Cierpliwie czekamy dwa lata, aż mój ex ze stanowiska "Nic nie będziemy dzielić, to ma należeć do całości" zmienia stanowisko na "Dzielimy po jednej działce, przecież od początku tak mówiłem". No to zaczynamy.
Postanawiam wziąć skrajną, czyli ostatnią działkę, wychodząc z założenia, że nie wiem co się będzie dalej działo z działką mojego ex i resztą, należącą do Podrzutka. Ktoś to kupi, może łącznie z działką ex, bo on miewa różne pomysły w bardzo krótkim czasie. Rozmawiamy o tym przy mojej Pani Adwokat i on nie robi problemu. Zgadza się, żebym to ja wzięła ostatnią działkę.
Dzwonię do pary znajomych i umawiamy się na rozpoczęcie działań, czyli załatwienie papierów potrzebncych do sprzedaży. Cieszą się, że wreszcie się dogadaliśmy i załatwiamy sprawę. Ja też się cieszę a Bębniarz mocno mi kibicuje.
Kiedy już odbieram wypis z księgi wieczystej, okazuje się, że obie działki są na jednej księdze. Trochę mnie to martwi.
Wtedy dzwoni mój ex i mówi, że on chce skrajną działkę....
Jak to dobrze, że obie działki są na jednej księdze wieczystej...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia