Wielki Podrzutek Jagny
Płaczemy wszyscy, ale wiemy też, że takie jest życie. Jedni odchodzą, inni przychodzą. I to dosłownie. Niedługo przed śmiercią Szamana na mój taras przychodzi mały kociak. Jest czarny i ma takie śmieszne maziaje na grzebiecie, przez co wygląda jakby ktoś pochlapał go rudą farbą. Pije wodę, z kałuży, która powstała od stopniałego w słońcu śniegu. Malutka kałuża i malutki kotek…. Wiele mi nie trzeba. Od tego momentu zaczynam uważnie obserwować okolicę i odkrywam, że kociak w zasadzie mieszka nie tylko na mojej działce, ale również chwilami w garażu! Jest zupełnie dziki, ale wyżera to co mu zostawiam. Jest dobrze. Trzeba go oswoić i jakoś zwabić do domu, ale to potrwa. Martwi mnie to, bo okolica pełna psów, lisów i zajęcy. Takiego małego kotka zając przecież może rozdeptać…. Niektórzy mówią, że mam tendencję do histerii jeśli chodzi o zwierzęta, ale to przecież nie jest prawda…..
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia