Wielki Podrzutek Jagny
Mojego Starszego Syna też najwyraźniej martwi, że kotek marznie i go rozdepczą zające. We środę, dwa dni po śmierci Szmana, właśnie wracam do domu z pracy, kiedy Syn dzwoni do mnie i z typową dla nastolatka zwięzłością mówi: „Ten mały kot…no wiesz?” Wiem. „No. To go złapałem. Jest u nas w domu”.
Wpadam do domu. Syn ma podrapaną rękę i głębokie ugryzienie w palcu. Kot jest w małej łazience, w której nie ma się gdzie schować. Wchodzę tam uzbrojona w ręcznik i z zamiarem przeniesienia futrzaka do większej łazienki, która jest pełna zakamarków idealnych dla dzikiego kota i na dodatek jest połączona z moją sypialnią. Po chwili kot już siedzi wciśnięty pod szafkę w dużej łazience a j a ze starcia wychodzę z podrapaną ręką i głębokim ugryzieniem w palcu. Najwyraźniej ten kot był tylko na jednej lekcji samoobrony.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia