Wielki Podrzutek Jagny
Oswajał ktoś dzikiego kota? I to już takiego podlotka a nie maleństwo? Tych co nie mają takiego doświadczenia informuję: to trwa…. Parę następnych dni spędzam głównie na podłodze przy szafce w sypialni, bo teraz tam rezyduje kot. Zawsze mam ze sobą szynkę. Dwa dni później kreatura wyłazi do połowy, żeby zjeść. Następnego dnia wyłania się cały kot. Za kolejnych kilka dni już nieśmiało je mi z ręki i postanawiam pojechać z futrem do weterynarza na odrobaczenie, szczepienie i wstępny przegląd zanim mnie polubi, bo wolę być ta zła jako jeszcze obca. Bezceremonialnie wyciągam z szafki, pakuję do klatki i jedziemy. U weta kot szaleje, syczy, drapie, wierzga i okazuje się być sześciomiesięczną kotką….
I tak oto nastała Voodoo.
Imię nadał jej Bębniarz, żeby nawiązać do Szamana. Pasuje idealnie.
Zdjęcia będą może jutro.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia