Wielki Podrzutek Jagny
Stan na sprzed dwóch dni: dwa tygodnie temu Voodoo wynosi się z sypialni i znajduje sobie idealny azyl w obudowie kominka. Coraz częściej wychodzi, mnie daje się głaskać a nawet brać na ręce. Młodszego Syna uznaje w zabawie. Starszego Syna się boi, bo on ma gruby głos. Bębniarza też jeszcze się boi, mimo, że on tarza się po podłodze, żeby ją uwieść, ale opornie to idzie, bo wyraźnie za rzadko bywa Błędowie. Psów już się nie boi, z Frędzlem obwąchują sobie pyski a z Tulą się ignorują. Mam kochane psy. Za to uwielbia Amoka. Szaleją razem nawet przy nas, bawią się ze sobą i oddzielnie zabawkami. Ona kilka dni temu odkrywa fotel, że miękki i fajnie się tam leży. Jest coraz lepiej i kocica demonstruje coraz milszy charakter. Mruczy przy głaskaniu mogę nawet dotknąć jej brzuszka…. Brzucha. Dużego i twardego… A pani weterynarz zastanawiała się czy już miała ruję zanim do nas trafiła… Trudno. Niecnie wykorzystuję jej ufność i znowu pakuję do klatki. Jedziemy do weta zdiagnozować lub wykluczyć ciążę. W myślach najpierw wychowuję sześć kociaków, potem je rozdaję a potem dochodzę do wniosku, że ze względu na jej wiek i wysyp kotów do adopcji, rozważę nawet sterylkę z aborcją. Na szczęście okazuje się, że brzuch jest wynikiem poprawy jej bytu i początkowego obżarstwa. Ale na sterylizację się umawiamy. Jutro zabieg.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia