Wariacje na temat KOLIBY - czyli rzecz o Cichych budowaniu
No własnie, wpadki. Właściwie dotyczą jedynie wykopania stawu i rowów pod drenaż. Do dzisiaj mi żyła nabrzmiewa, jak sobie przypomnę . A wszystko przez operatora koparki, którego w końcu wyrzuciłem z działki, po tym, jak zobaczyłem go wypadającego z kabiny koparki na skutek całkowitego zamroczenia alkoholowego. Otóż, jak się okazało faciu zamiast wody w butelce 1,5 litrowej przynosił sobie samogon (!!!!!!!!) i w tym upale po prostu go doił, aż padł. Mało tego, miał mi staw o głębokości miejscami przeszło 2 metry i podanych wcześniej wymiarach (na środku z wyspą użytkową oczywiście) wykopać w przeciągu jednego dnia, a kopał do momentu wpadki dni 2 i jeszcze nawet nie dotarł do połowy. A tak mi zrył działkę, że do dzisiaj niektórych kolein wyplantować nie mogę. Niestety to chyba też moja wina, bo powinienem tam stać nad nim i pilnować, ale pewny, że skoro umówiłem się z gościem nie na godziny tylko od wykonanej pracy, zostawiłem go samopas i pojechałem do pracy. Jak przyjechałem dnia następnego w samo południe, to zastałem istny SAJGON. A czarę goryczy przepełnił już fakt, że gość schlał się na umór i praktycznie wypłynął z kabiny na mój widok. No tak pijanego człowieka to jeszcze jak żyję, nie widziałem!!!
No to ja na jego widok, za fraki, za telefon i po jego szefa. Wyrzuciłem na zbity ryj (alem się zdenerwował), a jako, że szef nie umiał jeździć koparą, to jeszcze musiałem mu tym gruchotem wyjechać na drogę, a tam niech się martwi! Ale wredny jestem, nie?! No mówię Wam, tak się wkurzyłem!
Następnego dnia załatwiłem sobie kolejnego fachowca, który przyjechał, obejrzał i po umówieniu się co do ceny, zawitał nad ranem kolejnego dnia. Jak przyjechałem o 9-tej rano, to staw był już praktycznie gotowy - to jest fachmen!!! Przynajmniej wiedziałem, za co mam mu zapłacić.
Tyle o wpadkach. Zobaczymy, jak będzie dalej.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia