APS 119 - AGOLA, czyli jak wykończyć dom i nie zwariować
Uff, ręce wszystkim odpadają. Jak wprowadzaliśmy się do naszego mieszkania to mieliśmy stanowczo mniej rzeczy. Ile to człowiek się dorobił! :)
No cóż, czasu coraz mniej. Wczoraj stolarz kończył schody, ale jeszcze ma trochę roboty na dziś. Są już tralki, poręcz i takie coś ładne, co sobie wymysliłam na słupki, ale nie wiem, jak to się nazywa. Potem zrobię zdjęcia. Schody (będę nieskromna ) są naprawdę piękne. Zamawiając w firmie, zapłacilibyśmy za nie 2 razy tyle. A z dębu kosztują jeszcze 40% drożej.
Białe kamyki na ścianę w łazience z ogromnym poświęceniem czyściła mi teściowa. W weekend teściu równał ten fragment ściany, mąż pomalował, a ja wczoraj naklejałam kamyki jeden po drugim. I w końcu wyszło tak jak miało być od początku. Jeszcze co prawda nie skończyłam, trochę roboty zostało mi na dziś. Dzisiaj chcemy też już gruntownie sprzątnąć dużą łazienkę na górze. Umyłam te otoczaki dolomitowe, które mają iść na podłogę i będę je już układać. Szklarz ma przyjść jutro, by wziąć wymiary na szkło.
Tato walczy z terenem przy domku, on zresztą jest od rana do wieczora na budowie od jej początku. W wiekszości trawka jest już posiana.
Wczoraj kafelkarz kładł kafle w kuchni pomiędzy szafkami, dziś ma być fuga, no i wtedy wchodzi drugi stolarz, który kończy kuchnię.
Lampy w salonie już zamontowane, ale poprzykrywane folią. Gotowe - takie do zamieszkania są pokoje na górze, prócz pomieszczenia na strychu. Pomału trzeba schodzić na dół. Nie mam za bardzo pomysłu na upięcie zaslonek w salonie.
PLAN NA DZIŚ:
1. Wygonić stolarza.
2. Skończyć dużą łazienkę.
3. Umyć okna na dole.
4. Ach, jeszcze malują dziś klatkę schodową na perłowo.
4 dni do przeprowadzki
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia