Wariacje na temat KOLIBY - czyli rzecz o Cichych budowaniu
24 kwietnia A.D. 2006:
Dzień słoneczny i niesamowicie gorący (nie tylko ze względu na Słoneczko), zwłaszcza pod koniec dniówki...
A zaczęło się tak:
http://fotoalbum.wzt.pl/fotografie/1223_fotki_7ffd558/19641_001278.jpg
Godz. 8.00 zastałem ekipę przy rozszałowywaniu ławicy
http://fotoalbum.wzt.pl/fotografie/1223_fotki_7ffd558/19642_001289.jpg
http://fotoalbum.wzt.pl/fotografie/1223_fotki_7ffd558/19643_001300.jpg
Mój imiennik
http://fotoalbum.wzt.pl/fotografie/1223_fotki_7ffd558/19644_001311.jpg
Tak wygląda NASZA ŁAWA FUNDAMENTOWA, a właściwie jej fragment - UROCZA, prawda?! :)
Po zdjęciu deskowania, Majster każe "chłopakom" malować:
http://fotoalbum.wzt.pl/fotografie/1223_fotki_7ffd558/19637_001222.jpg
Co też czynią niezwłocznie...
http://fotoalbum.wzt.pl/fotografie/1223_fotki_7ffd558/19638_001236.jpg
... smarując dysperbitem ...
http://fotoalbum.wzt.pl/fotografie/1223_fotki_7ffd558/19639_001248.jpg
... wszystkie (!!!) powierzchnie ławic
http://fotoalbum.wzt.pl/fotografie/1223_fotki_7ffd558/19640_001267.jpg
Co spowodowało, że nie przespałem nocy!!!
Dlaczego?!
Moi sąsiedzi, po odjeździe ekipy, wpadli na plac budowy z krzykiem, że "... coś to q...wa ozwolił im zrobić!!! Tak się przeciez nie robi, bo traci się monolityczność fundamentu!!! A my to wiemy, bo na niejednej budowie zęby zżarliśmy!!!..." Powodowany tymi (i innymi jeszcze ) słowami, w te pędy pognałem do domu pełen sprzecznych uczuć, co do fachowości mojego Majstra (za co w duchu szczerze Go teraz przepraszam!!!). Ledwo wpadłem do domciu, łap za telefon i do KierBuda, żeby przyjechał szybciutko jutro z rańca, bo nie odebrał jeszcze ławic (!!!), a ja mam pewne wątpliwości, które tylko on może rozwiać! Jak tylk oumówiłem się z nim, na następny poranek, łapnąłem w następnej kolejności za projekt i czytam, czy w ten sposób można rozdzielać ławicę od ściany fundamentowej i czy nie ma czegoś o tym w opisie technicznym projektu. Niestety w przypływie paniki gdzieś pominąłem ten wątek, więc pełen najgorszych obaw wskoczyłem na Forum i rozpocząłem nowiutki wątek w dziale "Wymiany doświadczeń". Szczerze mówiąc nie musiałem zbyt długo czekać na odpowiedzi Forumowiczów, jednakże nie rozwiały one moich wątpliwości. Pewnie gdyby nie moja Żoneczka, pękłbym na dwoje targany sprzecznymi uczuciami, bo pomogła mi rozładować ogromne napięcie, którym spokojnie "zasiliłbym" małe miasteczko, w prosty i przyjemny sposób... Ooo nie, to nie to, o czym myslicie (a szkoda )!!! Po prostu pograliśmy z dzieciaczkami w piłkę na zielonej i pachnącej już cudnie trawce. Graliśmy do późnego wieczora, aż dzieciaczki padły z wyczerpania, a i ja nie miałem już zbytnio siły myśleć o czymkolwiek Mimo wszystko, wpadłem jeszcze na Forum poszperać w "fundamentalnych wątkach", lecz z braku sił, nie byłem w stanie skupić się na temacie i runąłem na łóżko równie szybko, jak dzieciaczki.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia