Wybuduję dom
To jestem po pierwszym alarmie
Wyło i wyło, aż w końcu sąsiad się zlitował. i zadzwonił...
Pędziłam? - nie. Nie pędziłam, kłamię. Jechałam bardzo ostrożnie, bo właśnie temperatura spadła do -3 stopni Celsjusza i na asfalcie pojawiła się nienaganna warstewka lodu, taka śliczna ,z połyskiem w reflektorach samochodów, żeby nikt nie miał wątpliwości po czym jedzie...
Jechalam zatem wolniutko, miejscami 50-tką i myślałam: fajnie mają, wyje już tak prawie godzinę, to i 15 minut nikogo nie zbawi
Zajechałam. Wyje. Wyłączyłam. Spokój.
Właśnie spadł świeży śnieg...a na nim, w cudowny sposób, zachowane kocie ślady, skierowane w stronę moich przepięknych drzwi wejściowych z dolną wentylacją. Co prawda, wentylacja została zastawiona osobiście przeze mnie deską właściwych rozmiarów, ale jak się okazuje nie była ona przeszkodą dla kocich ciągot...
Deska staranowana, alarm uruchomiony....a ja? Cóż ja... Mam o czym pisać...jakbym nie miała co innego do roboty....ale ja czasami tak lubię...zwłaszcza na FM
Pozdrawiam wszystkich Czytających
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia