Nasz dom- nasze marzenie
TYNKI
Poniedziałek, leje jak z cebra drugi dzień, ale co tam szczęśliwa pędzę na budowę, bo wreszcie coś się będzie dziać, umówiona z tynkarzem o 7 rano bo trzeba im otworzyć. To nic,że dla mnie to środek nocy, ważne że zobaczę jak mój domek się zmienia i nabiera wyglądu.
Dojeżdzam do budowy, panowie tynkarze już czekają, pierwsze o co mnie proszą to o wodę, bo jak wiadomo przy tynkach bez wody ani rusz. No to włączam hydrofor i buczy i tak se buczy i buczy w nieskończoność. Miałam takie przeczucie, ze coś się złego może wydarzyć, ale nie dobierałam sobie to do głowy.
Minęło chyba pół godziny, wody jak nie było tak nie ma.
No cóż, trzeba wzywać hydraulika, a żesz!!!!!!!!!!!
jeden ma wyłączoną komórkę, drugi jest na drugim końcu miasta na robocie, trzeci cos tam coś tam.
Pan tynkarz przypomniał sobie, ze zna jednego hydraulika. Dzwonimy, jest w domu przyjedzie za godzinę.
Minęło trochę czasu, przyjechał pan hydraulik, odkręcił hydrofor, zobaczył, postukał, stwierdził, że nie zabrana pompa przez okres zimowy, do ciepłego miejsca, po prostu pękła od mrozu. No nie, pomyślałam, ale w końcu nie było takich mrozów, parę dni po minus 15 i to wszystko. Zresztą powiedział, że ten hydrofor to "30-tka", za mały jak na taki dom bo przy używaniu wody, będzie sie co chwila włączał. Tutaj co najmniej powinna być "100-tka".
Jak powiedział, tak zrobił, ale setki nie było na hurtowni to kupił "150-tkę"
Woda jest, tynkarze nie zrobili nic, bo nie opłacało sie im zaczynać roboty po godz. 15-tej. Nowy hydrofor to przyjemnośc za 1000 zł,
zdjęcia jutro.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia