Wariacje na temat KOLIBY - czyli rzecz o Cichych budowaniu
Wczoraj 18 listopada, bawiliśmy się w "taczkowych". Tzn.: Teść przywiózł 2 kumpli i razem z Czarną i mną woziliśmy ziemię taczkami i obsypywaliśmy fundament pod schody wejściowe. Zabawy było niemało, robota szła jak trzeba, a teren przed wejściem zaczyna z lekka przybierać cywilizowany wygląd. Niestety baterie w aparacie miałem z lekka rozładowane i tylko kilka fotek udało się pstryknąć Zamieszczę je wkrótce razem z innymi fotkami.
Jak zrobiło się zupełnie ciemno, urządziliśmy sobie jeszcze małe pieczenie kiełbasek, co wszystkim naprawdę się podobało, zwłaszcza, że pogoda dopisuje.
Dzieciaczki nasze oczywiście towarzyszyły nam przez cały czas, mało tego, jak znudziła im się zabawa w piaskownicy, chwyciły za łopaty i ładowały ziemię na taczki... Tylko proszę mi tu nie mówić o wykorzystywaniu nieletnich do pracy niewolniczej, bo same rwały się do tych łopat, w dodatku nie dało się ich od tego zajęcia odpędzić!!! Zastanawiam się wobec tego, czy czasem nie zatrudnić Szkrabów naszych do wylewek?! Byłoby sporo taniej!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia