Aga i Jacek69 Nasz DOM(ek)
Skoro już wiecie jak będziemy (kiedyś) mieszkać to....
Zapragnęliśmy podzielić się tą wiedzą z tymi, którzy mają nam to umożliwić czyli z Budowniczymi (kidyś Polski Ludowej obecnie wojującego kapitalizmu)....
Mieliśmy kilka namiarów z różnych źródeł , w tym kilka z Forum (WIELKIE DZIĘKI my Friends ) ale tu opowiem tylko o jednym .... spotkaniu.
Nasz Bob Budowniczy umówił się z nami na naszym gruncie, coby wizję lokalną przeprowadzić. Wybrał sobie na to porę późno popołudniową - miła być o 18:30 a dotarł na 19:00. Ponieważ aura nie rozpieszcza nas ostatnio - było POTWORNIE ZIMNO !!!
Bob był bardzo miły ale i bardzo konkretny. Zyskał punkty za zachwyt nad naszą piędzią ziemi i zaczął się rozwodzić nad różnymi detalami, które od niedawna nie są dla mnie obelgą rzuconą w twarz.... wiecie, coś tam o ławach, fundamentach, bloczkach, dysperbitach, wełnach/styropianach, ceramikach, pustakach i innych .... oczywistościach budowlanych ....
Na koniec stwierdził, że na budowie to zna się ON a nie MY i że to ON zbuduje tak, aby było BARDZO DOBRZE ..... choć oczywiście (dodał z wyraźną rezerwą w głosie) czasami nas o coś zapyta ....
Gadał i gadał a my (ja, Aga i nasze maleństwo) kostnieliśmy.
Gdy Bob również dał po sobie znać, że wszechogarniający chłód dotarł również pod jego płaszczyk w te pędy zaproponowaliśmy mu, że chętnie przeniesiemy nasze dalsze rozmowy do naszego mieszkania.... bo mieszkamy bardzo blisko.... a działki to on już dłużej chyba nie musi oglądać .....
I wyobraźcie sobie, że .... odmówił : że nie ma potrzeby, bo za chwilę skończymy i tego typu pierdołki.... No dobra, jak zaraz to zaraz .....
To powiedziawszy roztoczył przed nami kolejne wizje, misje i strategie, który trwały nastepne ... 30 min.
W tym momencie już nie wytrzymaliśmy i zarządziliśmy odwrót tłumacząc się zagrożeniem zdrowia naszego maleństwa ... Uprzejmie się pożegnaliśmy umawiając na telefon z wyceną stanu surowego otwartego ....
Następnego dnia nasze maleństwo zacząło się skarżyć na ból ucha - lewego, po kilku godzinach - obu. Zajrzałem - obustronne zapalenie.
Złość na Boba narastała. Stwierdziliśmy, że trzeba mu będzie nawtykać jak zadzwoni z wyceną .... a szczególnie mocno, jak okaże się ona "nieprzystająca do naszych oczekiwań i możliwości"
Zadzwonił wczoraj.
Wycena wstępna (120-130 tys) wydaje mi się bardzo rozsądna.... więc, jak człowiek z natury rzeczy spokojny (choć Aga ma na ten temat dokładnie odwrotne zdanie ) oraz zważywszy, że Bob wiedział kiedy zadzwonić (Maleństwo czuje się już DUŻO LEPIEJ) - okazłem jedynie wstępny entuzjazm i chęć dalszych rozmów i .... oczywiście pominąłem element wymówek zdrowotnych naszego Maleństwa .....
No i tak - po tych paru rozmowach wydaje się, że mimo niekorzystnych okoliczności zewnętrzych (chłód, pora dnia) i wewnętrznych (zdrowie naszej córci) doszliśmy do etapu, że wiemy KTO nam ten nasz DOM(ek) wybuduje.
Ale jeśli Bob myśli, że tych naszych pytań i sugestii będzie mało to ....
W myśl przysłowia: Pańskie oko konia tuczy
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia