M20 - niedzienny dziennik:)
W końcu przyjechali. Przywieźli nowego. Podobno cieśla. Po ciemku i tak było słabo widać Ale wbrew pozorom wcale się nie ucieszyłam bo udało mi się dziś znaleźć polecanego na forum cieślę, który postawiłby więźbę za połowę tego, co obecnemu majstorowi mamy zapłacić. No, ale skoro już przyjechali, to przecież nie wygonię Jeszcze się obrażą i murów nie skończą.
Na powitanie usłyszeliśmy listę zażaleń w temacie więżby: za duży przekrój krokwi koszowych, jak w XVI wiecznych kościołach - będzie problem z podbitką i wykończeniem poddasza, itd. Nie wiem, jaka idea przyświecała projektantowi, ale śledzę kilka różnych dzienników budowy M20 i w większości pojawiały się sygnały jeśli nie o problemach typu "co z tym fantem zrobić, żeby było dobrze" to przynajmniej o zdziwieniu w składach drewna. Podobno krokwie koszowe 20x28cm co dzień się nie trafiają.
Zadzwoniliśmy więc do kierownika. Kazał robić jak jest w projekcie i nie słuchać pomysłów w stylu: zawieźć krokwie do tartaku i przeciąć na pół... Obiecał wpaść we czwartek, żeby sprawdzić jak to idzie. Oby tylko nie było za późno na interwencje... Ale może do czwartku nie zdążą z koszowymi, w końcu dopiero murłaty przymocowane.
Poświęcę się jutro rano, i o siódmej zrobię niespodziankę - sprawdzimy, czy podkładki z papy zrobili zgodnie z projektem.
Czasem czuję się straszliwie bezsilna wobec tych ludzi . Mam wrażenie, że posługujemy się dwoma różnymi językami. I odradzam metodę "do ludzi po ludzku". Przynajmniej w naszym konkretnym przypadku zupełnie się to nie sprawdza. Należy stosować zasadę identyczną jak na drodze, czyli zasadę ograniczonego zaufania.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia