Przygoda ze Słoneczkiem w tle
Gdzieś tam kołatała się myśl o własnym kącie. Więc rok po ślubie zdecydowaliśmy się na adaptację garażu "na 4 maluchy" na nasze mieszkanie. Taką "prowizorkę", bo przecież będziemy się budować...
Na początku miał być tylko pokój z przejściem do kuchni teściów...ale nie pasowała mi wizja 35 metrowego /5x7/ pokoju. Później okazało się, że przejścia nie można zrobić z żadnej strony, bo są rury....
To był dobry argument przetargowy do własnego oddzielnego mieszkania
No bo jak biegać z małym dzieckiem zimą, w nocy, przez dwór? A jak się kąpać? Tak zrodziła się koncepcja łazienki.
Ale żeby nie biegać z każdą herbatką i jedzonkiem do teściów, to "ja chcę zlew!" W końcu woda i tak będzie podłączona do łazienki... A jak będzie zlew, to czemu nie zrobić całej kuchni? I tak mamy talerze, garnki, sztućce (prezenty ślubne) które trzeba gdzieś trzymać. Wystarczy dokupić meble i kuchenkę...
Skoro ma być wszystko nasze, to kotłownię też zrobimy swoją, bo skąd brać ciepłą wodę do własnej kuchni i łazienki?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia