Przygoda ze Słoneczkiem w tle
Dobra! Dość, koniec, więcej nie zniosę
Miałam poczekać z tym wpisem do właściwego czasu, żeby było chronologicznie, ale nie mogę
...tylko nie wiem jak zacząć...
...zdecydowaliśmy, że oddamy Nico.........
Nie dlatego, żeby nam przeszkadzał, absolutnie!
Po prostu pracując na budowie nie byliśmy w stanie poświęcać mu tyle czasu ile potrzebował Mieliśmy dwa wyjścia: zatrzymać psa ze szkodą dla jego zdrowia, albo oddać dobremu człowiekowi...wybraliśmy drugie wyjście, choć bez łez się nie obyło...
Duży po pracy zasuwał na budowę, a ja bałam się, że nie utrzymam Nico, jadąc rowerem. Bałam się, że mnie przewróci, jak zobaczy jakiegoś kota, psa czy inną interesującą "rzecz" Same spacery takiemu psu nie wystarczają choćby dwukilometrowe
Duży znalazł mu dobrego właściciela To kolega z pracy. Mieszka pod lasem, ma dwóch nastoletnich synów i córkę. Posiada też kłada. Zrobił dla psiaka porządną budę i kojec, wysypał go żwirkiem.
Przywiązuje sobie Nico do kłada i jeździ z nim po lesie, łąkach. A gdy go zmęczy, puszcza luzem Synowie też z nim jeżdżą i biorą na spacery na smyczy, w końcu prawie dorosłe chłopaki, mają siłę. Jego córka chodzi z moją do szkoły, więc czasem moją podpytuję o Nico. Wiem, że jest mu dobrze, może nawet lepiej niż u nas, a jednak żal...
Nie mamy Nico od wiosny 2007...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia