Przygoda ze Słoneczkiem w tle
No i stało się!
Zaczęliśmy prace ziemne przed uzyskaniem PNB Zamówiona koparka przyjechała w drugi piątek czerwca, z "kumatym gościem" za operatora. I cóż się ciekawego okazało? Ów "kumaty gość" to mój kumpel jeszcze ze szkolnych czasów Trochę pogadaliśmy o starych czasach, ale ... płacę za to gadanie. Więc przeszliśmy do prac właściwych.
Konkretnie spytał co i jak ma być zrobione, gdzie ziemię dać, gdzie humus, jak głęboko chcę piwnicę itp.
No i znalazł coś, czego nikt się nie spodziewał.......jak już zdjął pewną warstwę ziemi, to okazało się, że pod całą działką mam bardzo dobrej jakości .....glinę!
I co z tym fantem zrobić?
Kazałam glinę wywozić do tyłu na jedną stronę, a resztę ziemi na drugą. Z przodu już były dwie wielkie sterty humusu. Musiało zostać miejsce na piasek do fundamentów i ustawienie sprzętu.
Zagłębienie piwnicy w gruncie było na metr z hakiem, kumpel pyta, czy nie głębiej, bo gdy trzeba będzie wyrównać przy stropie, to może wyjść za wysoko nad ziemię? Ja - nieee....bo garaż w piwnicy i będzie gorszy wjazd...
Powiem Wam jedno, w życiu nie widziałam, żeby ktoś tak śmigał koparko-ładowarką jak on i to na takiej małej powierzchni!
Ale,ale, to nie wszystko! On przyjechał z taką wąską łychą do kopania samych fundamentów, a fundamenty nie wyznaczone! Geodeta owszem wyznaczył, ale same narożniki, resztę mieliśmy z Dużym zrobić sami, jak będzie już zagłębienie na piwnicę. Gdybym wiedziała, jak się cała ta historia skończy, to wzywałabym Dużego, do ekspresowego wyznaczania tych nieszczęsnych fundamentów. A tak powiedziałam, że mamy cały tydzień na kopanie i"damy radę"
Tak więc pożegnałam kumpla nieco zdziwionego, że ktoś ręcznie będzie kopał fundamenty.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia