Przygoda ze Słoneczkiem w tle
Już od jakiegoś czasu chodziłam po onych bankowych molochach, co by sprawdzać oferty. Wyszukałam coś dla nas, porobiłam kosztorys stanu własnego, kosztorys wstępny inwestycji i...bardzo miła pani z banku pojechała na 2-tygodniowy urlop. Uprzedziła mnie, że nawet jak zdążę złożyć papiery przed jej wyjazdem, to i tak nic nie przyspieszy i nie będzie mogła monitować wniosku, bo to nie u nich tylko gdzieś wyżej
Po jej przyjeździe dowiedziałam się, że źle nas obliczyła, bo przyjęła przelicznik mieszkaniowy a nie budowlany /czy coś takiego/ i, że ze zrobionymi tylko fundamentami, nie mamy zdolności kredytowej "Gdyby Pani miała chociaż ściany, albo działkę uzbrojoną..."
Różnica polegała na tym, że
całość inwestycji miała kosztować 220.000,00
zdolności mieliśmy na jakieś 120.000,00,
a wkład własny na jakieś 40.000,00
120.000+40.000=160.000>>>>brakło nam wkładu własnego /lub zdolności kredytowej/ na 60.000,00. Trochę dużo, żeby lecieć po rodzince z garnuszkiem
JAK WIDAĆ Z PĘTLI NA SZYI I WŁASNEJ CHATY NICI
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia