Przygoda ze Słoneczkiem w tle
Pewnego jesiennego dnia wpadł na działke mój Tato i przywiózł piękne, duże, odchowane drzewko. Nie pytajcie jak się nazywa. Sąsiad z ogródków działkowych chciał je wyrzucić na śmietnik, bo zarastało mu chodniczek. Na miejskich ogródkach każdy skrawek ziemi jest ważny...
http://i929.photobucket.com/albums/ad136/Afrodyta77/budowa/IMG_0494.jpg" rel="external nofollow">http://i929.photobucket.com/albums/ad136/Afrodyta77/budowa/IMG_0494.jpg
Powstał problem, gdzie je wsadzić.
Z tyłu chołda gliny i druga, jeszcze większa ziemi z piwnicy.
Z przodu po lewej wjazd na działkę /z założenia/, po prawej góra humusu.
A kit, niech sie Duży wścieknie, będzie drzewko przed oknem od frontu i koniec.
Wykopałam dół, nawaliłam gliny zalałam wodą i wsadziłam do tego korzenie. Udeptałam i jeszcze podlałam.
Tak zastał je Duży...nie miał zadowolonej miny. Coś tam powiedział, że lepiej byłoby je wsadzić bardziej z boku /chciałam, ale myślałam, że będzie bardziej przeszkadzać/
Na drugi dzień wzięłam szpadel i wykopałam dziurę w ziemi o 1m w prawo i tam wsadziłam moje drzewko. I wiecie co? Drzewko już zawsze będzie mi się kojarzyć z Tatą
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia