Przygoda ze Słoneczkiem w tle
Jak już nieco mrozy zelżały, gdzieś w okolicach końca lutego, Duży sprowadził cieślę szkolonego, co by jedną stronę przęsła wywiązki zbić na wzór. Czas naglił, bo modrzew to takie cudaśne drzewo, że jak podeschnie to nijak gwoździa wbić młotkiem nie idzie, takie twarde się robi.
Tak więc wzorzec był. Pożyczona piła łańcuchowa, do przycinania też. Duży walczył z pierwszym, własnym, przęsłem prawie tydzień. Zbicie z jednej strony, dobicie gwoździ, druga strona i dobicie gwoździ. Dodatkowo Duży głębiej o ok. 50cm wypełniał szczyty, które mają wystawać poza obrys budynku.
http://i929.photobucket.com/albums/ad136/Afrodyta77/budowa/IMG_0704.jpg" rel="external nofollow">http://i929.photobucket.com/albums/ad136/Afrodyta77/budowa/IMG_0704.jpg
http://i929.photobucket.com/albums/ad136/Afrodyta77/budowa/IMG_0777.jpg" rel="external nofollow">http://i929.photobucket.com/albums/ad136/Afrodyta77/budowa/IMG_0777.jpg
Gwoździ, takich specjalnych, kręconych, mieliśmy kupione równe 100kg Wychodziło po ok. 10kg na jedno pełne przęsło. Ile kosztowały nie wiem , nie mam w notatkach ale była spora okazja, tyle pamiętam
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia