Przygoda ze Słoneczkiem w tle
Mój Tato, który tak bardzo nam pomógł jest bardzo ciężko chory.
Od prawie 5 tygodni leży w szpitalu. Jest po operacji, biopsji, dwa lata wcześniej przeszedł naświetlania na raka prostaty...
Po ostatniej biopsji wątroby okazało się, że ani nie jest rakowa, ani marska, po prostu jest chora... na jakąś nową chorobę, w której wątroba najzwyczajniej się rozpada.
Lekarze nie wiedzą jak mu pomóc...
Wczoraj przy kroplówkach dostał drgawek z wychłodzenia, a później gorączki...
Kiedy przyszłam do szpitala, na jego twarzy zobaczyłam...śmierć...
Tak samo wyglądała śp Babcia Dużego... zapadnięte oczy, policzki...otwarte zapadnięte usta...
Był tak zmęczony, że nawet nie za bardzo umiał mówić. Trzymałam go za rękę i dopiero po pół godzinie zaczął ściskać moją dłoń...
Znajoma pielęgniarka powiedziała, że jest taki spokojny, taki cierpliwy, na nic się nie skarży, nie narzeka...pobeczałam się...pierwszy raz...teraz też beczę
Tata by muchy nie skrzywdził a tak musi cierpieć...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia