Dziennik Dorbie - lukrecja, palce lizac...
Oczywiscie wczoraj ich nie bylo, dzwonilam i obiecali dzisiaj, bo pewna robote maja do skonczenia. Pewnie, przez te nasze pustaki.
Dzis rano dzwoni do mnie gosc od pustakow by odebrac palety po wykorzystanych pustakach i mowi ze widzi jak ktos chodzi po stropie - nadzieja jest. Moj mezus w pracy, dzwonie do niego by tam jechal, a on ze ma duzo roboty a dzwonic do szefa ekipy mu sie nie chce, bo tam pojedzie, a mnie uziemil z dziecmi, zabral samochod, swoj oddal do naprawy i madry. A mnie zżera ceikawosc, przeciez wydzwaniac nie bede. Oj, w goracej wodzie kapana jestem...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia