mój dom - już do końca
17 lipca 2008
No i gówno. Nie dadzą nam kredytu w takiej wysokości jakiej potrzebujemy. W tym celu potrzebujemy współkredytobiorcy. Tak więc mamy do wyboru albo budować się za mniej kasy i zastanawiać się jak by tu wydolić bojąc się kazdego dnia o to czy starczy na następne roboty które jak wiadomo trzeba pociagnąć do końca albo namówić któregoś z rodziców na podpisanie papieru o współkredytobranie.
Pierwsze rozwiązanie ma swoje zalety: nie będziemy szaleć i będziemy skrupulatnie wszystko liczyć i wszystkiego pilnować, no i wysokośc raty jest odpowiednio niska. Dodatkowo nie zależymy od nikogo - nasz kredyt więc reszta won. Przy drugim rozwiązaniu nie boimy się o finanse ale potem spłacamy duuuuuuuuuży kredyt i boję się, że raty nas zeżrą. Dodatkowo mamy współkredytobiorcę.
Wszystko niby jasne ale boję się, że nie wystarczy nam na dom ta mniejsza suma. Postawimy SSO, następnego kredytu nam nie dadzą, ten trzeba będzie spłacać i zostanie taki dom jakich pełno - pustostan straszący pustymi oknami i drzwiami.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia