mój dom - już do końca
NASZ WYKONAWCA EX IN SPE : Przyjął w domu, posadził koło świeżo wyschniętego prania przy stole zawalonym papierami. Żona akurat obok obierała ogórki. Najpierw zaczął wydziwiać że projekt nie taki, że to nie tak, tamto źle, że taki projekt to nie projekt, że dla niego to żadne konkrety, że jak komin przesuwać to wejdzie w kosz, że wilgoć i w ogóle to Unia jest do dupy.
Potem okazało się, że jak chcemy na czas budowy prąd od sąsiada i wodę od sąsiada to on nie bo to nie pozabezpieczają, i skrzynka cośtam więc on już raz budował i jak nie poprawią to on to wszystko rzuca i proszę poprawić. A w ogóle to nie ma o czym gadac bo taki projekt to nie projekt i koniec rozmowy.
Potem wyszło na jaw że często i gęsto nawiedzają go kontrole i każą mu płacić wysokie mandaty (Bóg raczy wiedzieć za co skoro taki święty a prawo jest prawo i mamy co chcieliśmy bo w Unii miało być lepiej a jak jest to każdy widzi)
Na palach można stawiać, a jakże, można ale o dachu mamy zapomnieć bo on to na pewno tego nie pokryje ewentualnie może kogoś polecić ale najpierw projekt trzeba doprowadzic do porządku bo taki projekt to nie projekt a on czterech liter wystawiać nie będzie więc nie ma o czym gadać.
Nieśmiało zapytaliśmy o cenę... No DZIENDOOOOOOOOBRY! Jak będzie projekt to będzie cena, a na jesień nie warto budować bo wiadomo, słota taka i dżdżyście to się człowiekowi nie chce. Mokro i w ogóle. A ten projekt to o kant dupy potłuc i wywalic do kosza. jak będzie nowy, będzie rozmawiane a tak to nie ma co zawracać...
u wyjścia żona majstra zauważyła jowialnie że chyba się trochę zdenerwowałem...
Dobry Panie Boże niech ten drogi, luksusowy wykonawca ma czas na wrzesień...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia