mój dom - już do końca
Po wyjeździe ekipy zabrałem się z trzema co to ich wrobiłem w darmową robotę przy mojej budowie (bo zaprzyjaźnieni) za robienie szopy bo Witold arystokratka, potrzebuje schować swoje inkrustowane złotem taczki, sraczki, szpadle. Zdjęć szopy nie wkleję NIGDY a dziś nie odbieram telefonów od Witka bo boje się jego reakcji. Czekam aż sąsiedzi sprowadzą generalnego cośtam zabytków ewentualnie rytualnie to spalą. Szopę można nazwać architektoniczną ekstrawagancją jeżeli ktoś kulturalny dla reszty będzie to po prostu... Boże, gdyby istniał podręcznik jak ma nie wyglądac szopa, to moje byłoby na okładce.
mimo, że jeszcze nie dokończone, gołym okiem widać, że wszytko tam jest na słowo honoru. Ściany są zbite z palet przy czym przednia ściana istnieje tylko w połowie bo zabrakło materiału. Drzwi są od chlewa i nie ma szans żeby ktos się nie połapał. Mają około miliarda lat.
Jedyne co istnieje w pełni to dach. ja się trochę popisuję nazywając to dachem. Można byłoby wmówić że to dach tylko i wyłącznie komuś kto nie bardzo wie jak dach powinien wygladać.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że ja w tym czasie zbijałem kibello który wyglada przyzwoicie i mało sie przejmowałem konstrukcją szopy. Za tamten rewir odpowiadał mój teść co do którego mam podejrzenia, że coś z nim nie tak skoro się zna i wyszło mu coś takiego.
Witek od godziny grasuje po działce. Ani jednego telefonu, znaczy, że szopa mu odpowiada. Jeżeli on taki mało wybredny architektonicznie to boje sie myslec o tym jak będzie wygladał mój dom.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia