mój dom - już do końca
Ech domu cudny… cóż Ci dorówna by wypełnić mnie szczęśliwością? Mieszkamy już…eeee…. Niech no ja pomyślę, ach wiem, cztery miesiące i tydzień, równiutko tydzień a pamiętam jak dziś. Kiedy stanęliśmy u progu naszego nowego domu, za okolicznych krzaków wychynęła sarna a bąk psotnik baraszkował swawolnie w astrach obok płotu. Spojrzeliśmy ze Złociutką na siebie i w czach jej dostrzegłem miłość i wdzięczność, że oto przeprowadzam ją właśnie przez próg naszego wyczekanego miejsca na ziemi. Miejsca opłaconego trudem i potem, krwią i znojem ale co tam.
Jeszcze dziś kiedy siadam wieczorami przed kominkiem popijając kakao z mego ulubionego kubka ze Snoopym, uśmiecham się do swoich myśli słuchając jak wiatr hula w kominie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia