Na psa urok albo kto kogo wykończy...
A no faktycznie, prawie sąsiadki.
Czy Twoja Nowa Ruda to tam, gdzie jeżdżę na wystawy w grudniu?
Psy - tak, jeden to wyżeł, drugi zaś - gończy gaskoński. Ściślej biorąc: mały niebieski gończy gaskoński, w oryginale Petit Bleu de Gascogne. Teraz mam jeszcze jedną wyżlicę oraz chwilowo 8 gończątek
Psy będą odgrywały znaczącą rolę w mojej opowieści, ponieważ - jak wspomniałam w pierwszym poście - to z ich powodu właściwie zaczęło się budowanie.
Powinnam chyba zacząć od tego, że jestem psiarą z urodzenia, a fioła na punkcie psów wyssałam chyba z mlekiem matki (bo moja Mama tez jest zbzikowaną psiarą). Natomiast Pan Mąż jest zupełnie normalnym człowiekiem, w dodatku wychowanym na wsi, gdzie pies, owszem, ale przy budzie i tylko do stróżowania. W mieszkaniu - po co?!!!
Błagałam go o psa przez 10 lat. Początkowo miał to być jakikolwiek pies, po prostu pies w typie jakiejś rasy, która by mi się podobała. Potem zaczęłam dojrzewać do idei rasowy=rodowodowy (a nie było to łatwe, przez całe dzieciństwo miałam pseudorasowe kundelki i wydawało mi się, że to jest OK)
CDN
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia