Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    152
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    410

Na psa urok albo kto kogo wykończy...


Nie, nie matematyczka Polonistka i anglistka, 2 w 1

 

 

Dziękuję za miłe słowa. Normalnie chyba urosłam, spodnie jakby ciut za krótkie się zrobiły To z tej dumy

 

 

Wracam do opowieści o POTWORZE.

 

Otóż potwór się obudził. Jak wcześniej wspomniałam, ja mam coś w rodzaju fobii na takie potwory, a fobia polega nie na tym, że sie boję ukąszenia czy czegoś w tym guście, właściwie to w ogóle bym tego strachem nie nazwała, to jest raczej potężne, wszechogarniające obrzydzenie.... Na samą myśl, że to mogłoby mnie dotknąć... Brrrrrr! Wielkie brrrr!

 

 

(Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że poza tym jestem prawie zupełnie normalna )

 

 

Zatem potwór się obudził - obudziło go ciepło bijące z kozy - i począł obijać się o ściany i sufit salonu pobzykując przy tym groźnie. Uciekam do kuchni. Koza otwarta. Muszę ją zamknąć, bo się za szybko wypali. To koza niemal stuletnia, jeszcze poniemiecka. Długo ciepła nie trzyma, a już otwarta to w ogóle.

 

Zaglądam, potwór gdzies przysiadł, przyczaił się. Nie widzę przeciwnika, a to chyba najgorsze. Może jest tuż za mną, może nade mną. Podbiegam do kozy, nerwowym ruchem chwytam pogrzebacz, grzebię w węglach, ręce mi drżą, gdy z powrotem nakładam to takie okrągłe, fajerkę czy jak to się nazywa.

 

Bzyk! Wielki, czarny kształt odrywa się od ściany i lotem pijanego trzmiela zmierza ku mnie. Macham jak opętana pogrzebaczem i spylam do garażu. Siedzę tam, przymarzając po trosze, bo kurtka została w salonie... - a w garażu nie udało mi się jak dotąd przekroczyć 6 stopni. Wreszcie decyduję się wrócić. Potwora nie widać, nie słychać. Oglądam wszystkie ściany, sufity. Gdzieś musi być. Wreszcie znajduję go przycupniętego na kominie.

 

 

Akcja powtórzyła się jeszcze kilka razy, tylko zamiast pogrzebaczem machałam "Córką fortuny" Isabel Allende (polecam, polecam, polecam!!! - ale do czytania; do machania jest nieporęczna, bo to grubaśne tomisko). Nie będę Wam opisywać, jakim wzrokiem patrzyła na mnie Grzanka, moja wyżlica, która była tam ze mną. Leżała na kocu przed kozą i przyglądała się moim poczynaniom. Gdy potwór się budził i krążył porykując po swojemu, otwierała tylko jedno oko i śledziła jego zwariowany lot. Natomiast gdy szalałam z "Córką fortuny", podnosiła głowę i przekrzywiała ją, jakby chciała zrozumieć moją metodę polowania...

 

(Ja oczywiście nie chciałam potwora upolować, nie mogłabym zabić owada większego od komara, to także element mojej fobii).

 

 

Wytrzymałam tak - broniąc się dzielnie - aż nagrzałam dom do temperatury ok. 12 stopni. Potem zabrałam psa i zwiałam.

 

Mąż wrócił z pracy - opowiadam mu, co przeżyłam. Koszmar. No po prostu ledwie żyję. Nie usiadłam ani na chwilę. Stałam w kuchni i się czaiłam. Ale dokładałam. Nagrzałam. Ratowałam tynki. Chcę, aby był ze mnie dumny. Żeby pochwalił. Żeby obiecał, że wypędzi potwora.

 

 

Wiecie, co powiedział mąż?

 

Że on go zna. Potwora. To jego przyjaciel. Tak powiedział!!! Przyjaciel.

 

Powiedział jakoś tak: "Bo wiesz, gdy ja tam wieczorami siedzę i palę w tych kozach, to tylko on mi towarzyszy. Wylatuje zawsze, gdy zapalam światło. Trochę nieprzytomny jest, ale zawsze to żywa dusza. I zauważyłaś? Taki mięciutki, kosmaty jakiś..."

 

 

Nie poszłam więcej palić w kozach. Niech licho porwie tynki. Niech sobie zamarzną. Ja z kosmatym się nie zaprzyjaźnię i już.

 

 

Na szczęście mrozy wkrótce odpuściły i tynki wyschły. Odpadło tylko ciut w gabinecie i garażu, pod samym sufitem.

 

 

Potwora więcej nie widziałam. Mam nadzieję, ze wiosną się wyprowadził na dobre.

 

 

CDN.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...