Na psa urok albo kto kogo wykończy...
Ha, odkryłam poważną wadę pisania dziennika. Kiedyś, gdy wchodziłam na FM, poczytywałam sobie dzienniki innych piszących, to tu, to tam, odzywając się rzadko albo wcale. Jako że czasu mam mało i właściwie niemal w każdej godzinie doby choć raz jestem wołana przez najmłodszą latorośl - więc przerywałam sobie w dowolnym miejscu, by potem wrócić (albo i nie) do czytania.
Teraz staję przed wyborem - poczytać czy popisać? I ani na jedno, ani na drugie nie wystarcza mi czasu. Straszne
Może wyznaczę sobie dni - w parzyste czytam, w nieparzyste piszę
Póki maleństwo śpi, spróbuję dokończyć myśl z poprzedniego odcinka. Zatem K. powiedział, że w wakacje przeprowadzka. Urodziły się szczeniaczki, wszystkie piękne jak malowanie. Do końca, do absolutnego koniuszka nie wiedziałam - zostawiać sobie suczkę czy nie.
No i którą?
Były piękne. Popatrzcie sami, delikatne pysie, mądre spojrzenia:
Jennefer:
http://img692.imageshack.us/i/jennefergreyfellowm.jpg/" rel="external nofollow">http://img692.imageshack.us/i/jennefergreyfellowm.jpg/" rel="external nofollow">http://img692.imageshack.us/img692/4964/jennefergreyfellowm.jpg" rel="external nofollow">http://img692.imageshack.us/img692/4964/jennefergreyfellowm.jpg
Jezabel:
http://img692.imageshack.us/i/jezabelgreyfellowm.jpg/" rel="external nofollow">http://img692.imageshack.us/i/jezabelgreyfellowm.jpg/" rel="external nofollow">http://img692.imageshack.us/img692/7729/jezabelgreyfellowm.jpg" rel="external nofollow">http://img692.imageshack.us/img692/7729/jezabelgreyfellowm.jpg
Najspokojniejsza - Joy:
http://img694.imageshack.us/i/joygreyfellowm.jpg/" rel="external nofollow">http://img694.imageshack.us/i/joygreyfellowm.jpg/" rel="external nofollow">http://img694.imageshack.us/img694/1481/joygreyfellowm.jpg" rel="external nofollow">http://img694.imageshack.us/img694/1481/joygreyfellowm.jpg
I wśród nich - takie śmieszne pysio - Joko:
http://img31.imageshack.us/i/jokogreyfellowm.jpg/" rel="external nofollow">http://img31.imageshack.us/i/jokogreyfellowm.jpg/" rel="external nofollow">http://img31.imageshack.us/img31/7040/jokogreyfellowm.jpg" rel="external nofollow">http://img31.imageshack.us/img31/7040/jokogreyfellowm.jpg
Oczywiście, że właśnie Joko podbiła moje serce.
Pomyślałam, że zrobię taki "zaklad z losem" - jeśli nie będzie na nią chętnych do końca tygodnia, to zostaje u mnie. W piątek dzwoni pani i chce sunię. Ja zaczynam kręcić i nagle uświadamiam sobie, że już kocham tę suczkę i nie mogę jej sprzedać, nikomu, za żadne skarby. No i została.
Mąż uspokajał, że to tylko kilka miesięcy. Do wakacji. No dobrze, wytrzymamy. Joko rosła, siusiała gdzie popadnie, gryzła buty, meble, kable, jak to szczeniak - a ja urodziłam Jacusia i zrobiło się nam ciasno. No ale to tylko do wakacji.
A w wakacje. K. zachorował. Dziwna to była choroba. Po prostu przestał słyszeć. Niby tylko na jedno ucho, ale dla kogoś, kto właśnie traci słuch, to jedno ucho to nie jest "tylko". Szpitale, kroplówki, sterydy - nic. I nikt nie zna przyczyny. Wiecie, co powtarzają lekarze? Stres.
Już nie mówiłam "no kiedy wreszcie zbudujesz?". Tylko czekałam. A K. zatrudnił wreszcie panów do płytek podłogowych (bo choć kochamy drewno, to jednak ze względu na psy cały dół wyłożyć trzeba gresem) i do takich tam jeszcze prac typu ocieplanie skosów (części, bo większość K. zrobił sam).
Wakacje minęły, panowie "od płytek i reszty" mówili, że lada dzień skończą. Lada dzień miały też być gotowe schody, a także kuchnia z Black&Red&White.
Ja stanęłam przed kolejną decyzją - kilku takich wariatów jak ja dopytywało się o szczeniaczki gończego gaskońskiego - to bardzo rzadka rasa, krycie umówione we Francji - kryć czy nie kryć? Panowie, skończycie do grudnia - pytam. Oczywiście, szefowo, skończymy. Wszystko będzie jak ta lala!
Jak tak, to jedziemy do tej Francji.
No i cóż. Szczeniaczki jak cukiereczki. Tylko wciąż w tym mieszkanku. A przeprowadzka... hm... może w styczniu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia