Marzenia do spełnienia - czyli dziennikWioli
No i to było poczatek katastrofy . Po miesięcznej suszy rozpadało sie na dobre. Lało całą noc, więc dziś od rana "odmulali" wykop. Moja glina przy połączeniu z wodą ma konsystencję gąbki, nasiąka, nasiąka i 30cm od góry miałam regularne błotko, a nawet bagienko, bo woda nie wsiąkała głebiej. Beton zmówiony na 11 a ok 9 zaczeło znów lać. Z drogi zrobiło sie bajoro i w zasadzie od razu trzeba było odesłac sprzęt tylko co zrobic z betonem ???? W związku z tym, że beton i sprzet z zaprzyjaźnionej firmy podjeto decyzje, by spróbowac wjechac ((. Taaa, pompa na górke wjechała a na górce zakopała się w błocku. Ściągnięta na pomoc fadroma (wszak było tylko ok 50m do budowy) miała podciagnąc pompe na miejce i ewentualnie podciągac gruchy do pompy. Cały czas szło o te 50 m. Tyle tylko, ze fadroma na miejsce jechała godzine, bo musiała przejechac całe miasto i jeszcze kawałek a w tym czasie lało... Zakopała się pompa, fadroma niemal też walczyli, by wyciagnąć sprzęt z błocka 2 godziny ! Skończyło się w ten sposó, że ławy nie zalane mokną (nie wiem co Z nich zostanie w poniedziałek), na budowe nie ma wjazdu, bo po akcji fadromy z drogi zostało regularne bagienko i czekamy...
Chce mi sie wyć i już teraz mam dość. Wszyscy mnie pocieszają, ze co się źle zaczyna to dobrze się kończy, ale dziś jakoś trudno mi w to uwierzyć (((((((. A za oknem leje...
W zasadzie to nawet nie bardzo wiem co dalej. Dopóki nie przeschnie to nie ma sznas na nic. Potem chyba trzeba zacząć od początku... z ukruszonymi finansami utopionymi w błocie... I to nawet dość dosłownie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia